Przejdź do treści

Rally CommunicationUMA motowizja.jpg

UMA

Jeden punkt różnicy przed finałową walką o mistrzostwo

W miniony weekend Trójmiasto stało się centralnym punktem Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Zgromadzone na trasie tłumy kibiców nie mogły narzekać na brak sportowych wrażeń.
opublikowano21.08.2018

 

Wszyscy czekali przede wszystkim na moment, gdy na starcie pojawi się czołówka klasyfikacji generalnej, a w tym trójka zawodników, którzy walczą między sobą o mistrzostwo Polski.

 

W Grand Prix Sopot – Gdynia stawili się Waldemar Kluza, Michał Ratajczyk i Szymon Łukaszczyk. Przeciwko konkurentom w Mitsubishi Lancerach zespół Kluza Racing Team wystawił tym razem najnowszą Fabię S2000 ze stajni Rexteam, w której Kluza startował już w tegorocznej Magurze i w Limanowej. Rywale też przyjechali nad Bałtyk wzmocnieni - każdy miał świadomość o jaką stawkę będzie się toczyć walka.

 

Kto liczył na piękne widowisko, ten z pewnością się nie zawiódł, zwłaszcza, że po porannych opadach treningi odbywały się na mokrym, bardzo śliskim asfalcie. Waldek Kluza po raz pierwszy w nowej Skodzie mierzył się z takimi warunkami, a to przełożyło się na osiągane czasy - trzeci i czwarty wynik. W drugim treningu tempo było już dużo lepsze i bardziej wyrównane, bo stracił do najszybszego Ratajczyka niewiele ponad sekundę.

 

W podjazdach wyścigowych ta dwójka utrzymywała najlepsze tempo. Na suchej trasie Waldek był jeszcze skuteczniejszy i mimo, że dwa razy był za kierowcą Lancera to nadal najskuteczniej starał się dotrzymać mu kroku. Najpierw ustąpił pola o 0,358, a w finałowym sobotnim podjeździe o 1,398 sekundy. Tylko Ratajczyk i Kluza zeszli z tego dnia czasem podjazdu poniżej 01:24 sekundy.

 

Trasa biegnąca z Sopotu do Gdyni przypomniała, jak bardzo potrafi być wymagająca. W ferworze walki cała czołówka miała przygody. Największym pechowcem okazał się Szymon Łukaszczyk, który pod koniec pierwszego podjazdu wyścigowego wypadł na pobocze. Podjazd ukończył, ale uszkodził Lancera na tyle poważnie, że nie wrócił już do rywalizacji.

 

W niedzielę warunki się poprawiły, a słońce towarzyszyło zawodnikom i kibicom już od samego rana. Waldek rozpoczął dzień pozytywnie, od drugiego czasu. Niestety w drugim treningu jego również dopadł pech. Po raz pierwszy od kilku sezonów nie ukończył podjazdu z powodu uszkodzenia samochodu. Na wyjściu z ronda tył jego Skody stracił przyczepność, co skończyło się kontaktem z betonowym murkiem i obróceniem o 180 stopni. Konsekwencje wydawały się kosmetyczne, ale urwanie dyfuzora miało wpływ na prowadzenie samochodu w późniejszym podjeździe wyścigowym. Kluza wykręcił drugi czas, ale jak się później okazało, pojechał ze skrzywionym tylnym kołem.

UMA Kluza

 

Strata i ryzyko było zbyt duże, więc priorytetowe stało się utrzymanie cennych punktów za podwójne drugie miejsce (z soboty i niedzieli). Po odniesionych zwycięstwach Michał Ratajczyk został nowym liderem GSMP, ale jego przewaga to zaledwie jeden punkt. To oznacza, że na poznanie nazwiska Mistrza Polski musimy poczekać do rozstrzygnięć w Korczynie.

 

Waldemar Kluza Mimo, że zajęliśmy dobre drugie miejsce, to wyjeżdżamy z Sopotu z niedosytem. Patrząc jednak, na przebieg tego weekendu trzeba docenić ten wynik. Nadal jesteśmy kontaktowo z Michałem i tak naprawdę walka o tytuł zaczyna się od nowa. Zabrakło niestety rozjeżdżenia na tak śliskim asfalcie, a Skoda w kilku miejscach mnie zaskoczyła i te „momenty” mocno wpłynęły na moją jazdę. Miałem świadomość, że każdy najmniejszy błąd może pogrzebać nasze szanse na tytuł, więc starałem się znaleźć jakiś złoty środek. W niedzielę czułem się już pewniej, ale przygoda na rondzie z drugiego treningu i brak dyfuzora w pierwszym wyścigu niestety zrobiły swoje. Sam do końca nie wiem, dlaczego przy tak niewielkiej prędkości samochód tak zachował się w tym zakręcie i dlaczego było tam tak ślisko, ale dostałem wtedy zimny prysznic. Dla Michała Ratajczyka był to perfekcyjny weekend, więc próby walki z nim za wszelką cenę mogły się źle skończyć. Drugie miejsce to dla nas niezbędne minimum. Najważniejsze jest to, że pozostajemy w grze. Stawka i nerwy w Korczynie będą ogromne, ale stawaliśmy już przed takimi sytuacjami i to doświadczenie będzie działać na naszą korzyść. Trzeba będzie pojechać „wszystko” i wytrzymać presję do końca, zwłaszcza, że teraz to my będziemy atakować z drugiej pozycji. Gdy jeszcze wróci do walki Szymon Łukaszczyk, to na GSMP Prządki dojdzie do „bitwy”, jakiej Górskie Samochodowe Mistrzostwa Polski nie widziały od lat!

 

Wspólnie z partnerami ROWE Motor Oil, Stalco, Jania Construction, GT-Bergmann, AutoCzesciValdi.pl, Solne Miasto Wieliczka, Powiat Wielicki, UMA Fotografia i Buchti.pl Promotion dziękuje za doping w Sopocie i liczę na to, że będziecie mocno trzymać kciuki w finałowym pojedynku w Korczynie!”